Zawsze swoim uczniom mówimy, że w szkole, w czasie lekcji uczymy się pisać, czytać, liczyć, analizować, poznawać świat. Zaś prawdziwe życie da się poznać poza murami szkoły. Wyjazdy, wycieczki, muzea, koncerty, teatry, edukacje – wszystko to nas rozwija, buduje jako osobowości i wzbogaca nasz umysł. Już nie liczymy jak wiele wycieczek i podróży miały dzieci w tym roku. Raczej dzielimy się kolejną wyprawą, która ogrzała nas już w to zimowe popołudnie. Uczniom 1, 2 i 4 klasy towarzyszyły wychowawczynie Elwira Lavrukaitienė i Diana Tomaszewicz, bezpieczną podróż gwarantował kierowca szkolny, a dosłownie po 30 minutowej jeździe nas przywitała zawsze uśmiechnięta pani Miglė. Jest gospodynią czarującego miejsca – „Dalgedų sodyba” – muzeum, które dziś pielęgnuje. Kiedyś było i jest obecnie miejscem zamieszkania jej rodziny. 6 pokoleń zapisało tu historię swego życia.
Dziś mieliśmy okazję upiec ziemniaczany placek. Szykowaliśmy danie, przeplatając proces pracy z pogadanką o przeszłości, o warunkach życia, o tym, jak bardzo dużo pracy wykonywały kiedyś dzieci.
Ręce umyte. Propozycja przyrządzić placek – przyjęta. A kiedy obiad smakuje najbardziej? Wiadomo, przyszykowany samodzielnie. Obieranie ziemniaków, tarkowanie, wyciskanie, „odszukanie” krochmalu, liść kapusty zamiast naczynia i ogromny piec, nagrzany aż do 400 stopni. Mmm, jakieś skojarzenia z bajką o Jasiu i Małgosi Przyszykować, posprzątać, poczekać, to dopiero wyzwanie i wreszcie doceniona praca rodziców, którzy dbają o to, byśmy codziennie mieli cieplutki obiad i kolację. Wszyscy przyznali – trzeba się napracować.
Zapach rozległ się aż po podwórku. Obiad gotowy! Placek ziemniaczany smakował tak, że każdy poprosił o dokładkę.
Wdzięczni, zadowoleni, pełni wrażeń, wróciliśmy do swoich domów. Odbyła się jeszcze jedna lekcja życiowa. Jaka? Pracować, pomagać rodzicom, doceniać ich wysiłki i być wdzięcznym, że nie znamy, co to jest głód.
Diana Tomaszewicz,
wychowawczyni 2 klasy
Miglė Dalgedaitė